Kolektyw Samo Dobro

Kolektyw Samo Dobro

wtorek, 29 lipca 2014

Ogórkowy time


Teraz jest moment magiczny - czas kiszenia ogórków. Teraz to tylko kawałek letniego popołudnia, pomyślcie o tym, kiedy będziecie patrzyli na swoje słoiczki na półce w zimowe popołudnie... Jeśli ich teraz nie zrobicie, to po lecie pozostanie Wam kupno ogóreczków od Lutkiewicza czy pana Jurka z hali...
Doskonały smak domowe kiszone ogórki  zawdzięczają idealnym proporcjom czosnku, chrzanu i kopru. Bo jeśli będzie za dużo kopru - będą gorzkie. Za dużo chrzanu - za ostre. Ale przede wszystkim pierwsza reguła w kiszeniu to, że nie mogą być przesolone!

Domowe kiszonki są naturalnymi  probiotykami. Mają dużo kwasu mlekowego, który korzystnie wpływa na florę bakteryjną naszego organizmu.  Jeśli bierzecie antybiotyki i chcecie przejść kurację bez szwanku, lepiej sobie ogóreczka zjeść niż popijać kefirkiem. Poza tym kiszonki przyspieszają trawienie.
Ważne jest źródło ogórków - oczywiście najlepsze są te z domowego ogródka, czy szklarni. Jeśli kupujecie swoje na targu i są trochę zwiędłe, to włóżcie je na jakiś czas do zimnej wody i odżyją.
A najważniejsza z prawd, którą każdy zna, to ta że woda z kiszonych ogórków jest idealna na kaca!

Ogórki kiszone

Potrzeba:
duży słoik
chrzan
czosnek
koper
ziarenka gorczycy
liść dębu/porzeczki
sól
jędrne ogóreczki

Do dużego słoja wkładamy liść porzeczki albo dębu (jeśli macie).  

Ustawiamy ogórki pionowo, tak żeby się zblokowały.

Do słoja sypiemy pół łyżeczki gorczycy, wkładamy chrzan (im więcej, tym lepiej), dodajemy obrane ząbki czosnku. Wkładamy jeden baldachim kopru.


Zalewamy wodą (mama mówi: najlepiej sopocką solanką). Jak nie macie dostępu, to zalejcie zimną wodą z solą (2 łyżki na 1 litr wody). Zakręcamy - ale nie bardzo mocno. Po dwóch dniach woda zmętnieje i będzie można zauważyć proces fermentacji. Dokręcamy słoik do końca i sprawdzamy, czy jest szczelny. Pozostaje poczekać kilka dni i już są gotowe!