Kolektyw Samo Dobro

Kolektyw Samo Dobro

poniedziałek, 17 listopada 2014

wtorek, 12 sierpnia 2014

Zielono na talerzu - pesto z nerkowców i zielonych warzyw



Sierpień to wspaniały miesiąc. Oprócz tego, że cały czas jest ciepło, to na targu można kupić za grosze piękne słodkie i soczyste warzywa. Z zielonych króluje oczywiście cukinia i  brokuły, ale nie wolno też zapominać o kalafiorze!
Nadszedł wiec czas na zielone pesto -  z brokuła, pietruszki, bazylii, cukinii i nerkowców. Jako, że robiłam to super danie w zeszłym tygodniu w ramach jarmarkowych obiadów, to teraz podaję przepis. Powstał na spontanie, a hasłem przewodnim był kolor zielony.
Potrzebne jest to, co na zdjęciu powyżej: szklanka nerkowców, bazylia, pęczek pietruszki, brokuły, cukinia, no i oczywiście oliwa, czosnek, cytryna i sól. Nerkowce zastępują często nadużywaną przez gotujących śmietanę - w tej wersji danie jest delikatne, nie tak ciężki jak z nabiałem.

Nerkowce zalej wodą. Cukinię zetrzyj drobno na tarce. Brokuły podziel na różyczki i podgotuj, żeby zmiękły. Pietruszkę drobno pokrój. Liście bazylii poobrywaj i umyj pod wodą. Najpierw zblenduj nerkowce, potem dodawaj po kolei resztę składników, dolewając oliwy. Daj czosnku, soli i cytryny według uznania. Ja robiłam pesto z ciepłym makaronem, ale w wersji zimnej też dobrze smakuje. Smacznego!


wtorek, 29 lipca 2014

Ogórkowy time


Teraz jest moment magiczny - czas kiszenia ogórków. Teraz to tylko kawałek letniego popołudnia, pomyślcie o tym, kiedy będziecie patrzyli na swoje słoiczki na półce w zimowe popołudnie... Jeśli ich teraz nie zrobicie, to po lecie pozostanie Wam kupno ogóreczków od Lutkiewicza czy pana Jurka z hali...
Doskonały smak domowe kiszone ogórki  zawdzięczają idealnym proporcjom czosnku, chrzanu i kopru. Bo jeśli będzie za dużo kopru - będą gorzkie. Za dużo chrzanu - za ostre. Ale przede wszystkim pierwsza reguła w kiszeniu to, że nie mogą być przesolone!

Domowe kiszonki są naturalnymi  probiotykami. Mają dużo kwasu mlekowego, który korzystnie wpływa na florę bakteryjną naszego organizmu.  Jeśli bierzecie antybiotyki i chcecie przejść kurację bez szwanku, lepiej sobie ogóreczka zjeść niż popijać kefirkiem. Poza tym kiszonki przyspieszają trawienie.
Ważne jest źródło ogórków - oczywiście najlepsze są te z domowego ogródka, czy szklarni. Jeśli kupujecie swoje na targu i są trochę zwiędłe, to włóżcie je na jakiś czas do zimnej wody i odżyją.
A najważniejsza z prawd, którą każdy zna, to ta że woda z kiszonych ogórków jest idealna na kaca!

Ogórki kiszone

Potrzeba:
duży słoik
chrzan
czosnek
koper
ziarenka gorczycy
liść dębu/porzeczki
sól
jędrne ogóreczki

Do dużego słoja wkładamy liść porzeczki albo dębu (jeśli macie).  

Ustawiamy ogórki pionowo, tak żeby się zblokowały.

Do słoja sypiemy pół łyżeczki gorczycy, wkładamy chrzan (im więcej, tym lepiej), dodajemy obrane ząbki czosnku. Wkładamy jeden baldachim kopru.


Zalewamy wodą (mama mówi: najlepiej sopocką solanką). Jak nie macie dostępu, to zalejcie zimną wodą z solą (2 łyżki na 1 litr wody). Zakręcamy - ale nie bardzo mocno. Po dwóch dniach woda zmętnieje i będzie można zauważyć proces fermentacji. Dokręcamy słoik do końca i sprawdzamy, czy jest szczelny. Pozostaje poczekać kilka dni i już są gotowe!





środa, 18 czerwca 2014

Pożegnanie Fikcji



Czerwiec przyniósł smutną wiadomość - zamyka się najciekawsze kawiarniane miejsce we Wrzeszczu, czyli Cafe Fikcja. Tu po raz pierwszy zorganizowałyśmy wegańskie śniadanie. W Fikcji też prowadziłam warsztaty kulinarne.
Ostatni miesiąc funkcjonowania Fikcji to cykl różnych imprez i koncertów.  Z tej okazji postanowiłyśmy znowu ożywić kulinarnie Fikcję - zorganizowałyśmy kulinarny podwieczorek wraz z Beatą menedżerką, której tarty i ciasta są słynne na cały Gdańsk.


Tym razem nie było wejścia i jesz "ile chcesz", ale wyceniłyśmy dania, żeby celebracja jedzenia trwała trochę dłużej niż zwyczajowe 20 minut....
FIKCJO!! Nie odchodź!!!

Foty nie pochodzą z tego wydarzenia, ale może choć trochę ukażą wam unikalny klimat tego miejsca.

Foto: Piotr Skrzycki


Foty Nat Patate:



wtorek, 17 czerwca 2014

Streetwaves, Spóźnione Śniadanie w Parku Kuźniczki we Wrzeszczu


31 maja zawitaliśmy ponownie do Wrzeszcza, tym razem na Festiwal Streetwaves organizowany przez IKM w Gdańsku. Wrzeszcz to szczególne miejsce, bo spędziłam tu większość część mojego dzieciństwa, tu też znajduje się dom Maciejki. Tu, w Cafe Fikcji rozpoczęła się nasza przygoda ze Spóźnionymi Śniadaniami. 
Na streetwaves'owym śniadaniu serwowałyśmy słodkie, słone i pasty. Celebracji wielkiej nie było - jedzenie gotowałyśmy dwa dni, a  rozeszło się w dosłownie 20 minut. Wszyscy chyba się najedli, a śmieci wiele nie było, bo serwowaliśmy dania na otrębowych talerzach.

Curry, które serwowałyśmy

Szczęśliwi ci, którzy zdążyli dostać talerzyk :)





środa, 21 maja 2014

OH MY GOD CAKE! 

Czyli torcik orzechowy z owocową nutą:)


Ten torcik pojawił się już na Spóźnionym Śniadaniu. Nie wiem jak reakcja ludzi, bo było takie szaleństwo, że praktycznie nie miałam okazji porozmawiać z zainteresowanymi na temat menu. 
Ale, ale! Ostatnio robiłyśmy jednodniową kawiarnię koło Mariackiej, było o tak:


Było słone, słodkie i hummus. W ramach słodkiego pojawił się torcik orzechowy, który podbił serca i podniebienia wszystkich, którzy mieli okazję go spróbować. W trakcie powstała nawet nazwa: OH MY GOD CAKE! Tak... Jest taki dobry! Moja dobra koleżanka ma dziś urodziny. Pierwszym i najtrafniejszym pomysłem na prezent było upieczenie jej tego czekoladowo-orzechowo-porzeczkowego cuda. To właśnie zrobiłam. Przepis jest zmodyfikowanym przepisem z bloga: http://wegannerd.blogspot.com/ (który serdecznie polecam!). Sam torcik, bez dodatku kwaśnej czarnej porzeczki, jest bardzo słodki(co nie znaczy, że nie dobry!), więc postanowiłam przełamać słodycz czekolady i cukru właśnie tymi owocami (moja babcia kiedyś dała mi cały wór mrożonych porzeczek, nie do końca wiedziałam co z tymi kwachami zrobić, aż tu pojawił się torcik!). Przepis jest dosyć łatwy i szybki w wykonaniu. Jedyny mankament to taki, że już po przygotowaniu ciasta, musimy czekać minimum 3 godzinki, żeby czekolada pięknie się ścięła i żeby wszystkie smaki dobrze się połączyły (cierpliwość popłaca!). Oto przepis:


OH MY GOD CAKE:

Składniki:

NA SPÓD:
1,5 szklanki mąki pszennej (może być mieszanka pszennej i żytniej)
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 kostki margaryny roślinnej (np. Palma z Kruszwicy)
kilka łyżek mleka roślinnego
3 łyżki brązowego cukru 
2 łyżeczki cynamonu

MASA ORZECHOWA:
1,5 szklanki orzechów ziemnych niesolonych (!)
1/3 szklanki cukru brązowego
łyżka margaryny roślinnej
4/5 łyżek mleka roślinnego

MASA PORZECZKOWA:
1,5 szklanki czarnych porzeczek (jeśli nie macie, inne kwaśne owoce też się nadadzą)

MASA CZEKOLADOWA:
2 gorzkie czekolady
kilka łyżek mleka roślinnego

Przygotowanie:
1. Mieszamy wszystkie składniki na spód i wyrabiamy ciasto. Jeśli za bardzo się klei to podsypujemy mąką. Rozwałkowujemy. Wykładamy do tortownicy/tartownicy lub kwadratowej blachy wyłożonej papierem do pieczenia. Spód ma być dosyć cienki i bez boków, więc jeśli takowe są-należy je odkroić nożem. Pieczemy około 10/15 minut w temperaturze 180 stopni.
2. Mielimy orzechy w blenderze, dodajemy cukier, margarynę i mleko roślinne. Mieszamy. Tak przygotowaną masę wykładamy na upieczony uprzednio spód. Równomiernie ją rozprowadzamy. Wkładamy blachę znowu do piekarnika i pieczemy kolejne 10 minut w tej samej temperaturze.
3. Jak ciasto nieco ostygnie, blendujemy porzeczki i rozsmarowujemy je na cieście. Dajcie im około 10 minut na delikatne wsiąknięcie w ciacho.
4.  Rozpuszczamy czeksę z mlekiem sojowym w garnku bądź kąpieli wodnej-jak kto woli. Jak już powstanie z tego jednolita płynna masa, rozprowadzamy ją na naszym cieście.
5.  Teraz najtrudniejsze: odstawiamy ciasto w jakieś w miarę chłodne miejsce (tylko nie do lodówki!) i czekamy przynajmniej ze 3 godzinki, aż się czekolada zetnie, a smaki połączą.

To tyle. ENJOY THIS PURE GOODNESS!!!! 



wtorek, 6 maja 2014

Świeże soki wiosenne


Przez przypadek znalazłam się dziś na targu, kupiłam co nieco, między innymi świeży szpinak i postanowiłam zrobić sok. Nie byle jaki. Zwykle wyciskane soki opiera się na marchewce, jabłkach, czasem selerze. Ja jestem zwolenniczką buraka. Wyciskany - przepyszny! Zanim zaczęłam używać sokowirówki nie byłam pro-burakowa, bo kojarzył mi się tylko z kiszonym, ale teraz - jak najbardziej.
Skład soków wyglądał tak: marchewka-jabłko-seler-burak-szpinak. Okazał się całkiem slodki, szpinak nie zdominował smaku.  Druga wersja, którą zrobiłam to marchewka-jabłko-seler-burak-imbir. Słodki, z dominującą ożywczą nutą imbiru.

Zachęcam Was do robienia soków, bo działają oczyszczająco na cały organizm i stymulują trawienie. Poza tym dobrze wpływają efektywność umysłu i są mega pyszne!!Soki świeżo wyciskane są bardzo słodkie. Polskie jabłka, to jest coś tak dobrego, że ciężko opisać...

Tu przedstawiam mały research na temat właściwości warzyw i owoców, jakie użyłam:

Marchew - działa oczyszczająco na wątrobę i układ pokarmowy. Ma karotenoidy, które mają właściwości przeciwutleniające. Też dobrze wpływa na umysł!

Buraki - przeciwbakteryjne i oczyszczajace. Wspomagają wątrobę i pęcherzyk zółciowy.

Jabłka - wspomagają trawienie, moczopędne, obniżają poziom cholesterolu. Wspomagają usuwanie toksyn z organizmu.

Szpinak - ma silne właściwosci przeciwutleniające, wspomaga pamięć. Ma w sobie dużo choliny, która  poprawia funcjonowanie umysłu. Poza tym zawiera kwas foliowy, który chroni serce. Ma dużo witaminy E.
Najlepiej kupić duzy szpinak z targu, niż ten pakowany w supermarketach, bo jest bardziej świeży.

Imbir - pobudza krążenie, koi przy bólach głowy i stawów. Oczyszcza i rozgrzewa organizm. poprawia wchłanianie składników spożywczych. Chroni wątrobę przed toksynami.

Tu wersja 2 - imbirowa.